Diary, 1943-1944

ReadAboutContentsHelp


Pages

Item 6
Complete

Item 6

[illegible word beginning because of torn paper] ciami. Precz z policją. Precz z Sprawiedliwością. Porżenice. Wtorek 12/X-43 rok. Choć słońce rzuca na świat swe promienie słoneczne. Choć na dworze jest tak ładnie. Choć wiatr wieje i chuczy, niosąc swe melodje niezrozumiałe. Pomimo że sosny i brzozy tak śmiało bujają swemi gałęźmi w powietrzu Choć ptaszki fruwają w swym powolnym wzlocie skaczą ? c sobie na wierzchołkach drzew i oznajmiając swym głosem swą obecność. I kury sobie spacerują prześpiewując jakąś pieśń. I boks sobie skacze szczekając swym ochrypłym głosem. I jakiś wieśniak idzie wolnemi sobie krokami. A ja siędzę przy mym otworze skurczony jest mi zimno, lub wstaję przechodzę w tą i spowrotem i nadal siadam, i nadal drżę od zimna. I noce są zimne kładę się z jednej strony na drugą ? kurczę się zasypiam brzebudzam się jest zimno. Patrzę na choryzont mogę podziwiać naturę w całej Jej ozdobie, długo się tak przyglądam przez mój otwór całemu otoczeniu mogąc patrzeć tylko na to wszystko i wszystkiemu, mogę wzdychać

Last edit almost 5 years ago by KBrinson
Item 7
Complete

Item 7

Przyszedł mąż stał z nami czas uspakajając nas, zaczęło się robić późno, wruciliśmy do domu, szliśmy z Panią Nyk wskazała nam nową polną drogę odprowadzając nas aż pod sam dom. Pożdżenice 16/XI – 43 rok. I Ziemia została okryta białym puszystym śniegiem. I jakiś bezpotrzebny człowiek świata stoi na strychu, patrząc przez [crossed out word „jakiś”] otwór na ten biały cudny świat. Bezpotrzebnym światu człowiekiem jest nieszczęśliwy samotny Izralita. Trędowa ty dla oka ludzkiego. Żyd wieczny tułacz na którego zewsząd stoją zaczajeni śmierte lni wrogowie czatując na bezwinną bezbron ną ofiarę. I stoi bezpotrzebny człowiek skami eniały jak głaz, martwy jak posąg, z zdruzgotaną duszą i patrzy hen gdzieś w przestworza starając się przebić choryzont swym wzrokiem i oczekując Cudu. Cudu wyzwolenia jego opuszczonego przez Boga i ludzi jego Narodu. I śni mu się

Last edit almost 5 years ago by KBrinson
Item 8
Complete

Item 8

II sen. Sen szczęścia i młodości że ziemia okryta jest bielą, śnieg pruszy drobnemi płatkami, a on stoi w gronie swych przyjaciół i przyjaciółek wydawajac rozkazy gonitwy, a obok stoją ich sanki na których odbywają się wieczorne wyścigi który z nas swemi sankami weźmie pierwsze miejsce. Odbywa się jazda, puszczają się pierwsze sanki, drugie trzecie, czwarte, śmiech krzyk chałas, każdy stara się jechać jak najszybciej, lecz wtem przewraca się pierwsza sanka, za nią druga, trzecia i wszyscy legną wyciągnięci na białym puszyst ym śniegu, a obok leżą poprzewracane ich sanki, lecz wstawają nieczuli na uderzenia i sińce i jazda odbywa się na nowo. I po takiej wieczor nej jeździe wraca uradowany do domu do swych rodziców i sióstr, i stoi matka w małej zwanej przez nas kuchni i spogląda czułym matczynym okiem na swego rozczerwionienego zmęczonego syna, a obok stoi ukochana przez nas maleńka siostrzyczka która dopada piesząc się domnie i mówi swym

Last edit almost 5 years ago by KBrinson
Item 9
Complete

Item 9

III ledwo zrozumiałym miłim głosikiem. [Yiddish]Chob dich lib in chać[/Yiddish],, całując mię. Na stole stoi już przygotowana kolacja do której dop ada jak żarłoczny Wilk, w kuchni jest jasno i ciepło tatuś siedzi przy kuchni drzem jąc, po drugiej stronie stoi me łóżko koloru seledynowego, z białą czyściutką pościelą kładę się spać dochodzi mamusia zdejmu je pościel ogrzewając ją przy piecu i spogl ąda na uśmiech swego rozpieszczonego syna i Zasypia strudzony. Przebudzam się rozglą dam się wokoło szukając mą ukochaną mamu się tatuś drzemał przy piecu, siostrzyczka ma dopiero siedziała na mnie. Starsza siostra Różka coś chaftowała. A tu nikogo niema, rozglądam się patrzę i widzę że zamiast mej drogiej mamusi stoi duży szary komin, zamiast tatusia widzę szary słomiany dach. Więc gdzież wszyscy, gdzież ma mamusia, tatuś, me siostry,

Last edit almost 5 years ago by KBrinson
Item 10
Complete

Item 10

IV gdzież są? Nadwyrężam wzrok patrzę przez szparę i widzę że ziemia jest pokryta śniegiem, lecz mych przyjaciół i przyjaciółek niema. I przychodzę do świadomości przypominam sobie że to był sen. Sen szczęścia i młodości. Tak to życie było kiedyś jakby w snie. I to życie przeszło jak sen. Kiedyś miałem mamusię miałem tatusia miałem sióstr, ale to było kiedyś. Dziś w realnym życiu wydzę że pozostał em bezdomnym sierotą. I było to kiedyś już tak dawno, przyszli pewnego letniego słonecznego dnia, przyszli mordercy, bezlitościwi tyrani i oderwali mię od mych drogich rodziców i sióstr. Pamiętam ja siedziałem przy pracy tatuś stał przy mnie rozmawiając ze mną, mamusia coś robiła w mieszkaniu, ma mała siostrzy czka Broncia bawiła się na dworze i Różka czemś była zajęta, i oderwano mię od mego Narodu i mych braci. O nie częśliwo dato mego Narodu. I dziś samotny

Last edit almost 5 years ago by KBrinson
Displaying pages 6 - 10 of 20 in total