Diary written in Bergen-Belsen, 1945

ReadAboutContentsHelp


Pages

Item 16
Complete

Item 16

left page nieznacznie machała. Mijamy Wiedeń zakłady Görinka zniszczone [illegible] w gwarze naszej „na perłowo” mijaliśmy go w dzień robota czysta. Serca nam się radowały na tak piękny obraz. Dla nas bombardowanie to nie pierwszyzna będąc na Bunie mieliśmy ich moc, a skoro nie było jakiegoś dnia alarmu, to każdy chodził jak nie swój. Dla nas Hef. to był wypoczynek, o następstwa jakie mogą być nikt nie myślał. Mijając Wiedeń jedziemy w stronę Mathausen, skoro dowiedzieliśmy się o tem po każdym zimny dreszcz przeszedł „to niedobrze” my orkiestra myśleliśmy jakoś damy sobie radę. Dojeżdżamy do Linzu, widzimy lagier oświetlony, to nasi współtowarzysze tam siedzą. Jaki ich los każdy

right page z nas wie dobrze. W Linzu po dwóch dniach dają znów pół bochenka chleba i konserwę oraz parowóz jadąc wężem nalewał wodę. Rozpoczęto również usuwanie zmarłych, a raczej uduszonych z wagonów, kto był chory, lub słaby, padał kto silny był ten wygrywał słaby ginął. Z naszego wagonu wtedy wyniesiono 8 trupów, z innych było daleko więcej. Tych do wagonów nie ładowano zostali na, i później sprzątnięci zostali. Po tej czynności i po zaspokojeniu głodu, czekaliśmy co będzie dalej. Na to przychodzi raport [?] Szreiber [?] Lemke [?] i mówi nam wesołą nowinę że Mathausen nie chce nas przyjąć ponieważ był przeładowany i tyfus panował i że mamy jechać do Nordhausen odległy o 700 km. od Linzu

Last edit almost 5 years ago by KBrinson
Item 17
Complete

Item 17

left page Znów jazda w nieznane mijamy miasta miasteczka wioski widać pracę bombowców, tu i ówdzie zarysowują się ruiny domów lub stodół. To jest wojna, ona ma swoje prawo. W drodze zniżył się nad nami wywiadowczy samolot aliancki nie można było rozpoznać jakie barwy miał, zauważył, że to transport Hef. odleciał i natem się skończyło. Ale drugi transport przeszedł mały chrzest, zanim się zorientowali, że to nie jest żaden transport wojskowy. Pojechali szczęśliwie dalej unikając bombardowania. Jechaliśmy prawie trzy dni tracąc po drodze kolegów, którzy skończyli swą mękę kładąc swe życie za Ojczyznę. Również z naszego wagonu jeden z kolegów naszych rosjanin z Charkowa

right page Wańka Kostyrla [?]… uciekł jaki jego los spotkał niewiem dam [?] mu Boże jak najlepszy. Droga jednostajna niektóre miasta były z mężczyzn wymarłe, wioski bez życia. Chociaż przyroda piękna, okolice przecudne, wzrok nasz był smutny, dusza łaknęła czegoś innego szukała spokoju jakąś ciszę. W wagonie naszym poza wymienionym epizodem z obłąkanym większych zdarzeń nie było. Jednak skreślę życie nasze to znaczy garstki polak. a było nas jak wspomniałem 23. Była to cz. [?] orkiestry oraz paru kolegów resztki Polaków Gdyż wszyscy już przed zwinięciem [?] zostali wywiezieni. Był kapel. Staszak Jagodziński, Sulikowski, Cimochowicz, Majcherczyk, Gahvas [?], Leran [?], Czajka, Tarasow, Stopka, [illegible], Wojszczyk [?] Schönan [?], Ju. [?] Tabaczyński, Jurek Papaj, Kazimierczak

Last edit almost 5 years ago by KBrinson
Item 18
Complete

Item 18

left page oraz Okk. [?] Stańczyk. Nim zacznę pisać o naszym życiu w wagonie, muszę wspomnieć jak dostaliśmy się do tego wagonu. Otóż w Gleivitzach ładowaliśmy do wagonów jako ostatnia grupa, mieliśmy mieć jako orkiestra swój wagon, miał być gdzieś na końcu, okazała się z tego wielka lipa, wagonu nie było, każdy więzień [?] uzbroił się w siennik [?] ażeby mieć [?] w wagonie a tymczasem trzeba było wszystko spakować i szukać siłą miejsca w wagonie, znaleźliśmy po długich poszukiwaniach i przy nagleniu esmanów. Kto sprytniejszy ten był pierwszy w wagonie było już dobre po północy, ja widzę że pozatem [?] nie dostanę się od strony buforów hajda [?] do wagonu, za moim przykładem paru kolegów wlazło. Z pomocą pośpieszyłem swemu koledze Bolkowi M. [?] od którego wziąłem bas, a resztę to

right page on już sam załatwił. Tak znaleźliśmy się w środku wagonu. Każdy z nas był na drogę dobrze zaopatrzony w żywność oraz ciepło ubrany i dobry koc również władowaliśmy do wagonu jeden siennik. Odrazu jak zgromadziliśmy się i rozejrzeliśmy po wagonie jeden z kolegów z soczystym [?] krzykiem że ktoś mu chleb ukradł z chlebaka poszkodowany był Olek T. miał szczście [?] że się go nie znalazło, bo taki człowiek jest zawsze z listy żywych wykreślony. Zawsze mówili [illegible] starsi koledzy jeżeli jesteś głodny poproś tego co ma, a nigdy Ci nie odmówi. W tłoku parę oberwało, bo myśleli że dalej będą prominentami w wagonie jak byli na Bunie czy innym lagrze, a byli to Żydzi. Całą noc przestaliśmy stojąc w różnych pozycjach Dopiero rano podzieliliśmy wagon na strefę polaków i strefę żydowską

Last edit almost 5 years ago by KBrinson
Item 19
Complete

Item 19

left page Wyzwolenie??? Dnia 3 IV o godz. 15tej zauważono pierwszą szpicę pancerną wojsk angielskich na drodze do Bergen. Wielka radość ogarnęła cały obóz. Co żyło, kto się czół na siłach wszystko biegło do sztachet witać wojsko które nas wyzwoliło z rąk okrutnych Giermanów. Drudzy [?] natomiast wdrapywali się na dachy [?] i z tamtąd witali zbawców naszych. Radość nieda się opisać. Jednym słowa umarły na ustach, tylko uścisk dłoni wymawiał wszystko, a w oczach iskrzyły się łzy radości. Rozmów na ten temat było moc w tym dniu.

right page Każdy obiecywał sobie i miał niezłomne przekonanie że już nareszcie skończyły się czasy męczarni i oczekiwania jutro już zawitało. Niestety, nasza radość była przedwczesna. Myśleliśmy, że nasza niewola, nasze troski o jutro poszły precz od nas, że nadeszła upragniona wolność, że za pewien okres czasu powrócimy do kraju, lub powiększymy szeregi naszej armji. To były tylko nasze marzenia, na któreśmy lata czekali z upragnieniem, a stały się tylko one marnym złudzeniem. Oszukiwali jeden drugiego wzajemnie myśląc że te warunki jakie zaistniały zmienią się lada dzień, a one trwają jak długo trwa to pytanie trudno [?] chwilę [?] odpocząć. Jak ta wolność wyglądała, po przyjściu wojsk

Last edit almost 5 years ago by KBrinson
Item 20
Complete

Item 20

left page angielskich. Na okrzyk anglicy jadą jak wspomniałem wszystko rzuciło się biegiem do sztachet, a tu węgry wojsko sprzymierzone z niemcami dalej wartę pełnią i nikogo nie chcą blisko dopuścić do sztachet wszystko stoi jakieś 30 m od drogi, okrzyki na cześć armji, niema granic, wszystko z radości krzyczy, jedni płaczą, drudzy się całują, inni natomiast w skupieniu Bogu dziękczynne modły ślą, że dał im sił do wytrwania i polecają się dalszej opiece Boskiej. Nagle pada strzał jeden, drugi, to węgrzy odpędzają nas od sztachet, siłą orężną, wynik tej siły był smutny dla nas w dniu wyzwolenia, w dniu radości na który czekaliśmy tyle lat męczeni [?] dręczeni [?], ani chwilę życia nie pewni [?]

right page okazało się że do strzałów węgierskich było kilku rannych i zabitych. Gorycz i ból ogarnął wszystkich co to jest co to ma znaczyć. Jakim prawem na dal węgrzy noszą broń palną i pełnią straż nad nami, nie dość na tem, esmani ci nasi najwięksi wrogowie, mordercy tysięcy polaków i innych więźniów politycznych, dalej nosili broń boczną, dalej panoszyli się. Dopiero na drugi czy trzeci dzień usłyszeliśmy przez megafon że „dzisiaj niemcy nic nie mają tu do rządzenia” słowa te zostały przyjęte okrzykiem wzniesionym na cześć Anglii i Ameryki. Tam już napewno polepszy się nasz byt każdy mówił o tem w lagrze. Komendant jest solidny [?]

Last edit almost 5 years ago by KBrinson
Displaying pages 16 - 20 of 35 in total