Diary written in Bergen-Belsen, 1945

ReadAboutContentsHelp


Pages

Item 1
Complete

Item 1

front cover

Last edit almost 5 years ago by KBrinson
Item 2
Complete

Item 2

left page Wyjazd z Dory 5 IV w Bergen 9 IV wieczorem

right page Pobyt w Gleiwitz II do tej miejscowości przybyliśmy w nocy. Kilka dywizji [?] H. błąka się z miejsca na miejsce szukając miejsca na nocleg. Kilka baraków przeładowanych do ostatnich granic. W baraku jednym lokuje się ponad 1000 H. a zatem warunki higieniczne nie dadzą się opisać Rozpoczęła się formalna walka o miejsce. Naturalnie prominenci, „[illegible]”, „Capowie” „Blokowi” i inni siłą, to znaczy kijami lub innymi drągami grzmocąc zgłodniałych i zmarzniętych H. gdzie popadło po głowie, po plecach i jednocześnie kopiąc po nogach lub brzuch, albo w przyrodzenie, nie jeden przypłacił to kalectwem na całe życie lub nawet życiem. A prym wiedli w tej bijatyce Reichsdojcze i Volksdojcze przez nas zwani „Fohtsteigeny” [?] lub „Marmolachami” [?]. Noc ostatecznie położyła kres sen i przedewszystkim zmęczenie

Last edit almost 5 years ago by
Item 3
Complete

Item 3

left page gdyż każdy z nas miał już w nogach przeszło 67 km w nogach i [illegible] ubiegłą noc która moc pochłonęła na wieki H. Po ulokowaniu się w szopach, barakach i blokach kres ostateczny wszystkiemu położył znów [?] alarm lotniczy. Światło zgasło, ruch na salach, rabunek jedzenia, jeden drugiemu, ryk syren który ostateczny zwiastował nam nalot lotnictwa nieprzyjacielski to ma [?] Bolszewicki [?] Z oddali dają się słyszeć huk dział przeciwlotniczych i nagły błysk rakiet, który oznajmia nam o właściwym działaniu. Sprzymierzeńcy muszą być blisko, tak każdy na podstawie ruchu wojsk wnioskuje, ponieważ wojska zmotoryzowane dalej drogą wywoływały wir [?]. Ranek nic

right page dobrego dla nas nie przyniósł. Cisza każdy się pyta czy dostaniemy coś do zjedzenia, prominenci jakoś do kuchni dostali się i w prowiant zaopatrzyli się, a szara brać H. znów głodna zmarznięta, spragniona wody, której nigdzie niema więc pragnienie śniegiem łagodzono. Nockę nie każdy miał pod dachem, moc H. formalnie spała na dworze pod dachem gwiaździstym. Chodzą H. z miejsca na miejsce szukając sami nie wiedzą co. Tu nagle daje się słyszeć krzyk do Behleid. Każą iść tam można się ubrać, trzeba czy nie trzeba idą jak inni jeden za drugim, więźni [?] znów tłok kij [?] to znaczy „dolmetschen” [?] inni w ruch; wynik na siebie długo

Last edit almost 5 years ago by KBrinson
Item 4
Complete

Item 4

left page nie dał czekać okrzyk dał się słyszeć co chwila wyłaniał się z tłumu któryś z H. z rozbitą głową krwią broczącą, lub trzymając się za rękę lub za inną część ciała. Każdy chciał coś z„organizować” to zn. ukraść, jakiś sweter, skarpetki lub caluśkie [?] ubranie [?], jedni myśleli o ucieczce, drudzy chcieli na wszelki wypadek w razie w kroczenia bolszewików jakoś się zamaskować i uciec przed sprawiedliwością, bo nie jeden z Capów lub Bloki miał dużo dusz na swoim sumieniu nie jednego H. kijem bijąc i kopiąc nogami na tamten świat wysłany został. Nie doczekał ni wolnej ojczyzny, wolności nie doczekał się wrócić na łono

right page rodziny, do rodzinnej strzechy [?], do kochanej rodziny, żony, dziatek i krewnych [?] Nie jeden został w tym tłumie zatratowanym lub uduszonym, nikt nie zważał na krzyk konających, każdy zaślepiony w swej zdobyczy, torzył [?] sobie drogę do zdobyczy [?] po trupie swojego towarzysza niedoli Najwięcej padało tzw. „muzułmanów” tz. Wynędzniałych słabych H. a najwięcej ich było z narodowości Franc. Grec. i Żydów najwięcej odporni na trudy wszelkie byli polacy. To trwało do godzin 9tej nagle dały się słyszeć strzały artyl. w odległości 30 km. radość wszystkim nastąpiła do serc, może nas odbiją, może im się nie uda nas tak dalej wywieźć tak każdy dzielił się zdaniem z drugim. Chaos zaczął się wkradać do lagru, bohaterscy esesmani którzy umią tylko bezbronnych

Last edit almost 5 years ago by KBrinson
Item 5
Complete

Item 5

left page H. bić i mordować, jak szakale rzucili się do Behleid bo różne części ubrania i prowiant ale to niestety długo nie potrwało, gdyż atak został skierowany na pół.-zach. a nie na połud.-zach. radość nas opuściła esesmani na nowo głowę podnieśli, a jak się oni odnosili do nas to przy transporcie wspomnę i tak dzień upłynął na szukaniu jedzenia miejsca na spania i kolegów czy przypadk. na tej piekielnej drodze nie padł. Nadchodzi noc znów to samo, walka o miejsce na nocleg, siła zwyciężała, najwięcej krzyku i zamętu robili Francuzi, którzy ze wszystkiego byli niezadowoleni. Głód zaczął

right page się wkradać w szeregi H. Zapasy z„organizowane” zaczęły się wykańczać a o drugie ciężko się było wystarać. Co do Esmanów podczas chaosu zmienili się nie do poznania każdego można było do rany przyłożyć. Każdy z H. miłą rozmowę zaczął nawiązywać omal do rany można było go przyłożyć, tak się zmienia Esm. Kucharze którzy dostali się do kuchni prowiant mieli, no i ich przyjaciele. H. po lagrze jak ćmy [?] błąkali się. Jeden drugiego zapytuje, co będzie, czy pojedziemy, nawet [?] dają się słyszeć głosy, że droga jest odcięta na Wrocław jechać nie można, została tylko jedna droga przez Czechy. Prominenci poprzebierali się po cywilnemu, próbują „urwać” się z lagru, jednym to się

Last edit almost 5 years ago by KBrinson
Displaying pages 1 - 5 of 35 in total